Skip to main content

Czas odwróconej klepsydry

Bez względu na to, co się dzieje, bądź przygotowany, mawiają ci, którzy potrafią dostrzec zmiany, które w ostatnim czasie zachodzą w energii, zarówno w nas, jak i wokół nas.

    Rzeczywistość się zmienia i nie ma w zasadzie w tym niczego dziwnego, bo zmienia się dość często, gdy następuje przebiegunowanie lub tak jak teraz, dwudziestego trzeciego marca, gdy nastąpiło odwrócenie klepsydry. Tak nazywam ten moment, w odniesieniu do tego, co właśnie następuje.

    Duchowo, są to trzy dni ciemności, gdy znikają wszelkie bariery pomiędzy światami. Po tym następuje w odwrócenie energii. To, co było ukryte w cieniu, wychodzi na światło dzienne. Ukazuje się nam w bardzo wyraźnej postaci. Cień przybiera dosłownie, ludzką lub materialną, postać.

    Niestety, w tym czasie dochodzi też do nasilenia ataków energetycznych, ale też i obnaża się kłamstwo we wszystkich dziedzinach życia. Wyjdzie na wierzch wiele tajemnic tych, którzy je dość długo ukrywali. I nikt tu nie jest bezpieczny. Bo nagle może się okazać, że nie jesteśmy wcale tacy zaradni, jak nam się wydawało. Że nie jesteśmy tacy oświeceni, tacy uduchowieni, szczerzy wobec siebie i innych. Że ci, którzy nas podziwiali, nagle usłyszą od nas: ale to nie tak, wcale tak dobrze mi nie idzie, mam depresję, leczę się psychiatrycznie, biorę leki na sen, mam problemy ze snem, nerwicę i wiele innych przypadłości. Nie układa mi się np. w związku, mam problem z dzieckiem, nie umiem znaleźć pracy. Nie jestem wcale taką/takim, jaki obraz stworzyłam/stworzyłem czy też, kimś, kto chciał być tylko podziwiany, ale zapomniał o reszcie.

    Nadszedł czas zdziwienia, zaskoczenia, obdzierania własnej duszy z iluzji. Czy to czasy apokalipsy? Zależy, jak do tego podejdziemy. Ci bowiem, którzy pracują nad sobą od dawna i traktują to, co się z nimi dzieje, jako część procesu przemiany, potraktują i to, co się dzieje w energii, jako część tego procesu i tyle.

    Pozostali? Cóż…ci będą najczęściej w szoku. Będą nie dowierzać, bo… jak to? Przecież to miało być takie cudowne, święte, idealne, doskonałe, wręcz bosko doskonałe. To miało być to! To miała być ta droga. To miało mnie oświecić. To miało dać mi wybawienie. To miało przynieść zysk, sukces. Ja tu miałem być! Ja temu poświeciłem całe życie! Ci się naprawdę zdziwią. I poczują strach.

    Obnażą się bowiem iluzje w nas i wokół nas. Wiele rzeczy ulegnie destrukcji w naszych poglądach i przekonaniach. Zawali się wiele wież. Ale to musi się w końcu w nas obnażyć i nie ma co oszukiwać samego siebie, że nie, ja nie mam cienia. Ja już żyję tylko w miłości i w świetle. Ja już tylko przejawiam szczęście i będę biegać boso po łące, słuchać śpiewu ptaszków, a reszty nie ma, bo tak uważam. A skoro tak uważam, że nie ma cienia, bo na niego nie patrzę… to go nie ma. Cóż, możemy tak myśleć, bo kto nam zabroni? Nadszedł jednak czas, który obnaży dość boleśnie tę iluzję.

    A tak swoją drogą, duszyczko kochana, jak chcesz ujrzeć całość? Jak chcesz dotrzeć do samej siebie? Tylko skacząc po łączce? No to powodzenia. I opowiedz, jak było?

    I nie zaniedbujcie, proszę, niczego w swym rozwoju. Jeśli potrzebujecie odpocząć od niego, żyć przez jakiś czas zwykłym życiem, posłuchajcie tego głosu, żyjcie codziennością, bo to czas równie ważny, jak i ten, gdy praca jest intensywna. Ja go nazywam czasem układania i obserwacji swojej pracy, w codzienności.

    Jeśli czujecie, że to ten czas, by ruszyć do przodu, odważcie się i idźcie. Jeśli potrzebna jest korekta, zróbcie ją i idźcie dalej. To nic złego, że macie cień. To naprawdę nie jest ujma na waszym uduchowionym wizerunku. A tak właśnie uważa wielu rozwijających się (już uduchowionych), jakby się tego w sobie wstydzili. To, jak inaczej mamy zdobyć doświadczenie? No sami powiedzcie? Jak? Mam udawać, że nigdy w życiu się nie potknęłam, nie przeklęłam, nie zezłościłam się, nie płakałam, nie krzyczałam? To moje doświadczenie. Cenię go i szanuję. Bo to czas, gdy się po prostu uczyłam, co się stanie, gdy? I co w tym złego? Bo, co? Bo uduchowieni nie mają prawa powiedzieć, kurwa. Bo, co? Bo już nie są uduchowieni od tego momentu? Ich świadomość zmalała nagle o połowę? A może to tylko nasze niezrozumienie tematu sprawia, że sami siebie wpychamy w jakieś dziwne wyobrażenia, jak nasz rozwój powinien wyglądać. I najczęściej jest to bardzo idealistyczne wyobrażenie, wszystko takie jest wtedy piękne, cudowne, takie, ach, och, ech!

    Jak zatem dobrze wykorzystać ten czas? Jeśli się czujecie silni, ufajcie swojemu własnemu przewodnictwu. Jeśli się czujecie słabi, poproście o wsparcie, kogoś, kto czuje się pewny w tych tematach. Łatwo też rozpoznacie, że coś się w was obnaża, poprzez właśnie wstyd i rozczarowanie. Poprzez niedowierzanie i chęć uniknięcia konsekwencji. Będziecie patrzeć i nie wiedzieć, co się dzieje? Będziecie czuć zagubienie i brak kierunku życiowego. Brak jakiegokolwiek wsparcia. Jakbyście nagle byli pozostawieni sami sobie. Znaleźli się w małej łódeczce na środku rozszalałego oceanu.

    Energia tej rzeczywistości mówi teraz jasno: sprawdzam. I będzie to trudny test, bo staliśmy się leniwi i rozkapryszeni. Bo właśnie wtedy, gdy mogliśmy się czegoś nauczyć, coś zrobić, my nie robiliśmy nic. A to trudna sztuka, by umieć dokonywać właściwego wyboru w czasie, gdy nic się nie dzieje. Bo to właśnie wtedy powinniśmy uczyć się jak najwięcej. Pozostawać cały czas otwartymi, przyjmującymi, pokornymi.

    Teraz zaś, wszystko się ukaże. Nasze niedociągnięcia zostaną mam wytknięte przez życie w bardzo brutalny sposób. Życie bowiem powie: przecież miałeś czas się wszystkiego nauczyć: jak sobie radzić, zrozumienia, nabyć różne umiejętności, wykształcić różne zdolności. I nie pomoże tu żadne tłumaczenie, że byłam zajęta innymi sprawami. I nic nie da żalenie się, że ja nie wiedziałam. I co z tego, że nie wiedziałam? Nie cofnie mnie to w czasie. Muszę żyć dalej.

    Tak jak nie ucieknę od pracy z cieniem, ze swoim wstydem, żalem, z tym, co wciąż zalega po kątach. I jeśli teraz coś wyjdzie, dobrze, powiem: to czas, by to się właśnie objawiło i uzdrowiło. Bez paniki, bez szarpania się. Taki po prostu nam nastał czas. Odwróconej klepsydry.