Skip to main content

Oczyszczanie pola z wampiryzmu

Gdy zwykłe: nie! nie wystarczy, trzeba uciec się do radykalniejszych metod. A przede wszystkim, do radykalniejszej postawy, gdzie to najpierw musimy powstrzymać samych siebie, by nie otwierać tych małych furtek, przez które osoby wampiryczne na sto procent wetkną swoją mackę i się podłączą pod naszą energię.

    Wampir najpierw bada nasze intencje. Szuka w nich naiwności, zachłanności, podatności na manipulacje. Robi to po to, by się nimi posłużyć i na chwilę wejść w rolę zaspakajacza naszych potrzeb, by następnie przemienić się w coś, co będzie wiecznie żądać, podporządkowywać nas sobie, zmuszać do tego, byśmy zajęli się właśnie nim w danym momencie, bo on tego akurat potrzebuje, a skoro potrzebuje, to cały świat musi się zatrzymać, musisz porzucić wszystkie swoje czynności, by zająć się właśnie nim i nakarmić jego potrzebę opiekowania się nim, karmienia swoją uwagą.

    Gdy wampir dojdzie już w nas do końca tej ścieżki, wykorzystując do cna naszą dobroć, postara się rzucić nam kilka ochłapów, byśmy wiedzieli, że on też o nas myśli. Następnie zacznie szukać innych dróg, by nas sobie podporządkować. Poszuka słabości w nas, by móc przejąć nad nimi kontrolę i nas za ich przyczyną nawet szantażować. A wszystko po to, by nas utrzymać w fazie chęci pomagania mu i dokarmiania go, bez szukania przyczyn, dlaczego sam siebie nie może dokarmiać z własnego źródła, jak i doszukiwania się drugiego dna, czyli złych intencji, które mogą nim kierować.

    I mogłoby to trwać bardzo długo, gdyby nie granica naszej dobrej woli. Jedyny bastion, którego wampir nie jest w stanie przejść, by czerpać z nas energię w bezkresny sposób. Posiada ją każdy, a zwie się, przesyceniem.

    Nie ma takiej energii, którą byśmy nie mogli się przesycić. Nawet długie przebywanie w błogości powoduje, że człowiek po jakimś czasie ma jej dość. Nawet miłość nie zatrzyma nas na wieki, bo i od niej będziemy z czasem chcieli odpocząć, złapać oddech, by znów pragnąć się do niej zbliżyć.

    Owo, przesycenie, jest dla nas w takich chwilach, bardzo zbawiennym stanem. Pomaga nam zainicjować proces przemiany, wyjścia z danego stanu, relacji, związku, miejsca. Podobnie możemy się przesycić obecnością wampira i jego wpływem na nas. I tu, może zacząć się ciekawy proces, wyzwalania się spod jego wpływu. Bo on tak łatwo wam nie odpuści, jeśli wasza energia jest dla niego smaczna i tak łatwo dostępna, dzięki waszej naiwności. Bądźcie tego pewni. I nie domyśli się, że wy już nie chcecie jego towarzystwa i nie chcecie go dokarmia. I nagle go nie olśni, że wam robi krzywdę i czas samemu odejść. I was nie przeprosi, że nadmiernie czerpał z was do tej pory energię. I nie wróci mu nagle rozum, nie zrozumie też niespodziewanie, że źle czyni i nie zaprzestanie w cudowny sposób swoich praktyk.

    Zdecydowany ruch, musi zatem nastąpić w nas samych, wobec tej części w sobie, która boi się wypuścić taką energią ze swojej przestrzeni. Tak, nie przesłyszeliście się, najpierw musicie zmienić w sobie to, co pragnie mieć taką energię przy sobie. Wampiry są bowiem wierne, oddane. Tworzą przez to złudne przekonanie, że im na was zależy.       

    Możecie też uczynić swoją energię mniej smaczną dla niech. Bardziej zdecydowaną, ostrożną wobec ich działań. Tu, każde: nie, może być na wagę złota. Każde: sam sobie możesz z tym poradzić, może uratować wasz dzień, przed poświęcaniem go w całości, zajmowaniu się sprawom wampira. I nie zawsze warto bawić się w dyplomację, Gdy trzeba dobitniej wyrazić swoje zdanie, by zatrzymać wampira, zróbcie to. On tego nie lubi. Obrazi się w jednej sekundzie. Szczególnie nie lubi, gdy mówicie: sam możesz to zrobić. To nie przekracza twoich kompetencji i sam możesz tego poszukać. Sam możesz się tym zająć. Sam możesz przeanalizować swój problem. Sam możesz poszukać rozwiązania. Wierzcie mi, wampir nie lubi tego określenia: sam możesz…

    On lubi w was stwarzać poczucie, że jesteście dla niego ważni, bo on was tak lubi o wszystko prosić. Nie! To nie tak. On się wami zwyczajnie wysługuje. Będzie udawać sierotę psychiczną przy was, byście nadal myśleli, o, biedactwo, trzeba mu pomóc. Gdy tymczasem, gdy chce, to nagle potrafi wszystko. I jest aktywny, i pracowity, i analityczny, i szuka rozwiązań. Gdy chce. Przy was, to chcenie, nagle zamieni się w: nie mogę, nie umiem, nie chcę, to za trudne, zrób to za mnie.

    Może was też bardzo sprytnie starać się podejść. Że niby pyta o wasze samopoczucie, by po chwili wykorzystać wasze zdolności bez skrupułów, prosząc o różne rzeczy lub zadawać nieskończoną ilość pytań, byście, znów, zajmowali się rozwiazywaniem jego problemów. A gdy odmówicie, włączy stary tryb obrażalstwa, przejdzie powoli do szantażu, będzie wam pokazywać, jak to go nie skrzywdziliście, by po chwili spróbować innej metody manipulacyjnej. 

    Czy my sami też tak robimy? Jak najbardziej. I warto w sobie to eliminować. Przekształcić ten program w: chcę, działam, szukam, pytam. A jeśli nie umiem, zawsze mogę spróbować się nauczyć, Jeśli mi się nie chcę, zawsze mogę spróbować choć się zmotywować. Jeśli nie rozumiem, zawsze mogę chcieć wykształcić zrozumienie, ale muszę chcieć. Bez tego, zamienimy się w tych, których tak chcemy tępić wokół siebie. I nie, nie jesteśmy lepsi od innych. Bo z tym można się najczęściej zetknąć. Inni są wampirami, ale nie my. Nigdy. A w życiu! Tak, jesteśmy. Bywamy zawistni, egoistyczni, leniwi, kłamliwi, oszczerczy. Tak, gdy mamy okazję, wykorzystujemy innych. Tak, zdradzamy, ranimy, a inni nazywają nas toksykami, choć nam się wydaje, że jesteśmy tacy fajni. A my nawet o tym nie wiemy, ze dla innych jesteśmy dokładnie tym, czego sami w postępowaniu innych nie lubimy.

    Nie, nie jesteśmy ideałami, a to tylko inni nas ranią. Żyjesz w ciele, na Ziemi, to, wierz mi, jest w procesie poznawania siebie, a życie z toksykiem, wampirem, manipulantem, czy jak nazwiemy taką osobę lub własna toksyczność, często nieuświadomiona, to jedynie kolejny etap na ścieżce rozwoju osobistego i poznawania samego siebie. I zamiast histeryzować, warto najpierw odnaleźć elementy toksyczności, wampiryzmu, manipulanctwa, najpierw w sobie. Dlaczego? Bo dopiero to, co będziemy potrafili zmienić w sobie, będziemy umieli i prawidłowo ocenić w innych, podejść do tego z odpowiednim nastawieniem, świadomością i zrozumieniem. I dopiero wtedy, nasza postawa, która stanie się jasna i zrozumiała dla nas, odpędzi zwyczajnie tych, których zamiary są zgodne z ich stanem duszy.